Podróż rockera Stevena Tylera do Kalabrii: historia przodków i oszustwa

W 2013 roku frontman zespołu Aerosmith udał się na dalekie południe Włoch, podążając śladami swojej rodziny. Z tej podróży w czasie zrodził się pomysł otwarcia muzeum rocka poświęconego jemu. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Aby uchwycić na własne oczy tę legendarną podróż, dziennik „La Repubblica” posunął się nawet do tego, że odnalazł Nino Grassiego , dalekiego kuzyna Stevena Tylera, mieszkającego w małej wiosce Cotronei. Chętnie podzielił się on kilkoma anegdotami z pobytu wokalisty i frontmana amerykańskiego zespołu rockowego Aerosmith w Kalabrii, krainie jego przodków w południowych Włoszech. Miało to miejsce w 2013 roku.
„Nigdy nie znudziły mu się spacery po wiosce; chciał poznać wszystkie historie, tych, którzy odeszli, tych, którzy wrócili . Pewnego wieczoru zaproszono nas na obiad, ale on nie przestawał dotykać ścian starego domu rodzinnego, jakby do niego mówiły” – wspomina Grassi, wyraźnie wzruszony. „Kazaliśmy mu spróbować wszystkich dań kuchni kalabryjskiej; był najedzony, ale i tak później dla nas zaśpiewał i uparł się, żeby przywieźć do Stanów Zjednoczonych dzwonki noszone przez nasze kozy, których dźwięk uwielbiał”.
Słodkie chwile dzielenia się międzykulturowego, których ślady nadal można odnaleźć w Internecie.
Powodem, dla którego rzymski dziennik zadał sobie trud skontaktowania się z zupełnie nieznaną osobą, aby odświeżyć wspomnienia z podróży sprzed dwunastu lat, jest to, że nazwisko Stevena Tylera niedawno ponownie pojawiło się w kalabryjskich wiadomościach.
Courrier International




