Utrzymanie flag i kurzu razem. Sprawa Smithsonian.


Zdjęcie Ansa
w Stanach Zjednoczonych
Prezydent Trump oskarża instytut o przedstawianie zbyt krytycznej historii Ameryki i próbuje narzucić jej patriotyczną zmianę. Ale prawdziwym zadaniem historii jest utrzymanie chwały i hańby razem.
Na ten sam temat:
Zamiłowanie do muzeów nie należy do najbardziej charakterystycznych cech Trumpa. Jednak, być może dlatego, że jest tak blisko, prezydent nagle przypomniał sobie o Smithsonian , ogromnym kompleksie w Waszyngtonie, oskarżając go o rekonstrukcję historii Ameryki w sposób robotniczy: zbyt wiele niewolnictwa i rasizmu, zbyt wiele cieni i brak światła, przez co społeczeństwo popada w depresję i zapomina, jak silny i piękny był kiedyś kraj. Nie trzeba dodawać, że Biały Dom nakazał przearanżowanie pomieszczeń i przeredagowanie towarzyszących im tekstów, aby wizyta miała ożywczy i patriotyczny charakter. Smithsonian odpowiedział, że ich kompasem pozostaje integralność intelektualna i będą nadal pracować, „aby pomóc narodowi zrozumieć jego przeszłość”. Trump i pracownicy muzeum mogą o tym nie wiedzieć, ale ucieleśniają dwie funkcje, które Nietzsche przypisuje historii, która ma być użyteczna dla życia. Monumentalna część oferuje modele wielkości, polowania na panów i pocieszycieli, potwierdza działanie, ale jest też krytyczna historia, która osądza i potępia to, co „zasługuje na koniec”, mając przed oczami „jak niesprawiedliwe jest istnienie przywileju, kasty”.
Te dwie tendencje, choć rozbieżne, niekoniecznie są rywalizujące. Wręcz przeciwnie, lepiej, gdy współdziałają: pierwsza mobilizuje, druga wyzwala. W wielu przypadkach, a te są naprawdę interesujące, granica między tym, co należy monumentalizować, a tym, co należy krytykować, zaciera się. Najbardziej nietzscheański pisarz Ameryki, William Faulkner, uważał, że najszlachetniejszym kwiatem jego kraju jest Armia Konfederatów, „armia dżentelmenów, gdzie piechur i pułkownik zwracają się do siebie po imieniu, nie tak, jak jeden rolnik zwraca się do drugiego przez pług stojący na polu lub przez ladę w sklepie pełnym lnu, sera i oleju z przegrzebków, lecz jak jeden mężczyzna zwraca się do drugiego przez słodkie, upudrowane ramiona kobiet, przez dwa uniesione kieliszki bordo, muskatelu lub szampana”. Ale jako potomek rodziny właścicieli niewolników, wiedział, ile krwi i łez przelała wyjątkowa i arystokratyczna ludzkość.
„Przeszłość nigdy nie umiera, ani nawet nie jest przeszłością”, ponieważ nigdy nie przestaje nas ekscytować i dręczyć, wiążąc teraźniejszość węzłem heroizmu i wstydu. Uważne studium historii obnaża tragiczną logikę, zgodnie z którą kwiaty i krew, bogowie nadprzyrodzeni i Acheron pojawiają się obok siebie na tej samej scenie. Przechwałki Trumpa, z jego ateistycznym kalwinizmem, który nie wierzy we wszystko poza sukcesem, stanowią kontrapunkt dla żałosnego głosu woksistów: obaj widzą jedno, gdzie rzeczywistość jest podwójna . Jeśli monumentalna historia jest pozbawiona krytyki, schodzi do partyjnej estetyki; krytyka bez monumentalności rodzi natomiast urazę. Ani propaganda, ani samobiczowanie, zadaniem muzeum jest scalać flagi i kurz. Tylko w ten sposób historia służy życiu.
Więcej na te tematy:
ilmanifesto