Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

Dlaczego Hollywood nigdy nie przestanie przerabiać, restartować i powielać tych samych starych historii

Dlaczego Hollywood nigdy nie przestanie przerabiać, restartować i powielać tych samych starych historii

Naga Broń . 28 dni później . Wiem, co zrobiłeś zeszłego lata . Park Jurajski . Myślałem, że to wszystkie tytuły z 2025 roku, ale wybaczcie mi, jeśli pomyślicie, że pochodzą z Moviefone.

Tegoroczny sezon letnich hitów kinowych zdominowały nostalgiczne premiery: rebooty, remake'i i sequele. I choć opowiadanie historii na nowo jest nieodłącznym elementem branży filmowej od jej początków, studia filmowe zdają się zarabiać na tym więcej niż kiedykolwiek wcześniej – a widzowie to kupują.

Od „Lilo i Sticha” , który jako pierwszy w tym roku zarobił miliard dolarów w kasie biletowej, poprzez „Happy Gilmore” bijący rekordy oglądalności na Netfliksie (47 milionów widzów obejrzało go w ciągu pierwszych trzech dni od premiery), po „Króla wzgórza”, który okazał się największą premierą animowanego filmu dla dorosłych Disneya od pięciu lat, pragnienie, by stare historie zostały opowiedziane na nowo, nigdy nie było większe.

„Wszyscy patrzymy wstecz, przez różowe okulary, na czasy, w których dorastaliśmy, jako na lepsze” – wyjaśniła Nisha Ganatra, reżyserka programu Freakier Friday, w niedawnym wywiadzie dla CBC News.

Zwłaszcza teraz świat jest nieco niepewny. Myślę, że to poczucie komfortu, jakie dają te filmy, i to poczucie wspólnoty, które odczuwamy, oglądając je… to właśnie dlatego ludzie wracają do kin.

OBEJRZYJ | Komfort remake’ów:
Nisha Ganatra, kanadyjsko-amerykańska reżyserka filmu Freakier Friday, w rozmowie z CBC News wyjaśnia, dlaczego sequele i remaki cieszą się tak dużym zainteresowaniem widzów. Zwróciła uwagę na nostalgię, wspólne doświadczenia i zbiorową potrzebę budowania więzi w niepewnych czasach.
Powrót do studni

Zamiłowanie Hollywood do powtarzanych i odgrzewanych historii zaczęło się wraz z samym Hollywood: sięga aż do filmu Georges'a Mélièsa " L'Arroseur" z 1896 roku, będącego remakiem poprzedniego filmu " L'Arroseur arrosé" . Z kolei "Wielki napad na pociąg" z 1903 roku został odtworzony w zasadzie ujęcie po ujęciu rok później, a potem jeszcze wielokrotnie.

A tendencja dziennikarzy do piętnowania remake'ów jest niemal tak stara, jak same remaki.

„Remake starych filmów to dla kinomanów prawdziwa maniera” – głosił artykuł z 1937 roku w „New York Timesie” . „Chociaż ekran dopiero niedawno wydobył się z pieluszek i zdołał wpełznąć zaledwie do połowy metaforycznych spodni do kolan, już teraz nie daje po sobie poznać, że ma tyle lat, a nawet rzuca czułe, pełne wspomnień spojrzenia wstecz”.

„Często te tęsknoty za przeszłością wynikają z motywów finansowych, a nie estetycznych. W zależności od punktu widzenia, studia filmowe można postrzegać albo jako dokonujące krytycznej samooceny, albo jako czerpiące zyski ze swoich dawnych preferencji. Ten drugi pogląd wydaje się bardziej zgodny z faktami”.

Pomijając kwiecisty język, skarga, że w danym roku było zbyt dużo remake'ów, brzmi tak, jakby mogła pochodzić z dzisiejszych czasów.

OBEJRZYJ | Reżyser Dean DeBlois o zmęczeniu remake’ami:
Kanadyjski reżyser Dean DeBlois nie przepada za remake'ami z udziałem aktorów. W wywiadzie dla CBC News opowiada o starannej pracy nad przełożeniem swojego filmu animowanego „Jak wytresować smoka” na swój pierwszy film aktorski.
„Często brakuje im duszy”

„Nie jestem fanem. Nadal nie jestem fanem remake'ów aktorskich, ponieważ często brakuje im duszy” – wyjaśnił reżyser Dean DeBlois, mimo że na początku tego roku wypuścił aktorski remake filmu „Jak wytresować smoka” .

„Zbyt często odnoszę wrażenie, że są one gorszą wersją filmu animowanego”.

Dlaczego więc remaki i rebooty stały się dominującym tematem w filmowej ofercie 2025 roku? Według Paula Dergarabediana, starszego analityka ds. mediów w ComScore, wszystko sprowadza się do dolarów i centów.

Letni hit kinowy od dziesięcioleci jest gwiazdą Hollywood; Dergarabedian zauważa, że generuje on około czterdziestu procent całkowitych wpływów z box office'u w Ameryce Północnej. Sukces często zależy więc od tego, czy studia filmowe wypuszczają swoje najpewniejsze propozycje w tym okresie „bezpiecznej gry”, kiedy mają największe szanse na zadowolenie jak najszerszej widowni.

Dergarabedian uważa, że nie jest to przepis na oryginalność.

OBEJRZYJ | Remaki to forma ubezpieczenia w sezonie letnich hitów:
Wiele z tegorocznych hitów kasowych i najchętniej oglądanych tytułów dostępnych w serwisach streamingowych to nie są oryginalne filmy, a analitycy twierdzą, że studia filmowe i operatorzy serwisów streamingowych nie bez powodu stosują bezpieczną taktykę.

„Pomimo że tak wiele osób krytykuje brak oryginalności w filmach, to gdy spojrzymy na 10 najlepszych filmów roku, to ogólnie rzecz biorąc, jeden lub dwa z nich mogą okazać się prawdziwie oryginalnymi filmami” – powiedział.

„To właśnie pokazuje, dlaczego studia, marketingowcy, specjaliści ds. PR i reklamodawcy kochają sprawdzone i znane marki”.

Zamiast tego był to przepis, który doprowadził do powstania filmów zbudowanych wokół widowiska i emocji, w których studia opierały się na dużych franczyzach i fanatyzmie superbohaterów, aby przyciągnąć coraz większe wpływy z kas biletowych.

Jednak jeszcze w 2023 roku seria klap kinowych sugerowała, że widzowie nie są już tak zainteresowani tym gatunkiem . W pogoni za tą publicznością, jak mówi Dergaradedian, studia zaczęły kręcić filmy, które mogłyby trafić do jeszcze szerszej grupy odbiorców. W ciągu ostatnich dwóch i pół roku, jak twierdzi, doprowadziło to do tego, że filmy z kategorią wiekową PG po raz pierwszy w historii osiągnęły większe zyski niż filmy z kategorią PG-13.

To skłoniło do powrotu do filmów i seriali, które ludzie pamiętali z własnego dzieciństwa – powiedział. Chodzi o tytuły, które już wcześniej uważano za przyzwoite i przystępne, lub przerobiono je tak, aby były jak najmniej obraźliwe, jak w przypadku „Lilo i Stich ”, aktorskiego remake'u z odkażonym zakończeniem, który spotkał się z szeroką krytyką .

Ten ruch został przepowiedziany przez współprzewodniczącego Disney Entertainment Alana Bergmana, który przed premierą filmu powiedział dziennikowi „LA Times”, że wprowadzono zmiany w oryginalnej fabule, ponieważ „aby osiągnąć taki przychód kasowy, jaki moim zdaniem osiągniemy, trzeba zaangażować wszystkich”.

OBEJRZYJ | Co było przyczyną tego lata klap kasowych?
Ten rok ma oznaczać powrót letnich hitów kinowych po pandemii COVID-19, ale wiele głośnych tytułów z zawyżonymi budżetami nie odniosło sukcesu. Eksperci spekulują, że może to wpłynąć na przyszłość Hollywood.
Impuls nostalgii

Robert Thompson, profesor telewizji i kultury popularnej na Uniwersytecie Syracuse, twierdzi, że chęć powrotu do znanych historii pojawiła się na długo przed pojawieniem się filmów. Dowodem na to jest fakt, że Odyseja była postrzegana jako kontynuacja Iliady , a oba filmy były opowieściami na podstawie starożytnych greckich mitów.

Według Thompsona, nawet sam gatunek stanowi rozszerzenie remake'u. Porównując go do przemysłu samochodowego, mówi, że historie – podobnie jak samochody – historycznie nie mogły być tworzone z myślą o gustach każdego widza. Rozwiązaniem było stworzenie narracji na tyle podobnych, by pasowały do gatunku.

„Nie zrobisz z każdego kierowcy osobnego samochodu. Musisz produkować te rzeczy na taśmie montażowej” – powiedział. „I o to właśnie chodzi w gatunku… o stworzenie czegoś, co działa, i robienie tego w kółko. W kółko”.

Problem tkwi w tym, co zdaniem Thompsona potencjalnie napędza obecny cykl remake'ów i rebootów: reakcyjny zwrot w kierunku rozpadu popkultury w erze cyfrowej. Wraz z demokratyzacją rozrywki przez internet i streaming, przeszliśmy od konsumpcji mediów z kilku dominujących punktów widzenia do krajobrazu pełnego konkurujących produkcji, dających głos grupom demograficznym, które wcześniej ich nie miały.

To skomplikowało kwestię, jakie historie i postawy były postrzegane jako słuszne lub akceptowalne, mówi Thompson. Wynikający z tego strach i dyskomfort, które odczuwali niektórzy, podsycały pragnienie powrotu do prostszych czasów; odtworzenia krajobrazu medialnego, który postrzegali jako zachowujący tradycyjne normy społeczne, „ponieważ celebrujemy tę tradycyjną, fikcyjnie idealną przeszłość”.

Sugeruje, że obecny nadmiar różowych historii celebrujących tamtą przeszłość odbił się echem w mediach. „W tym sensie: »Wróćmy do czasów, kiedy wszystko było proste. Wróćmy do czasów, kiedy wszystko było dobre. Sprawmy, by sztuka znów stała się wielka«”.

cbc.ca

cbc.ca

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow